środa, 1 sierpnia 2018

RECENZJA: Eric Emmanuel Schmitt - Człowiek, który widział więcej



 „Nie rób czegoś, żeby to skończyć, rób żeby robić. Ludzie wypruwają sobie żyły, zajmując się przyszłością, nigdy teraźniejszością. Przygotowują się do życia, ale nie cieszą się życiem.”

Jak napisał Remarque w jednej ze swych powieści: „Kościół to jedyna dyktatura, która od dwóch tysięcy lat nie została obalona”.  Wiara i religia to tematy, które były, są i cały czas będą – nie ulegną przedawnieniu, ani się nie znudzą. I właśnie wiara jest tematem książki Erica Emmanuela Schmitta – „Człowiek, który widział więcej”.


Schmitt znany z tego, że w swojej twórczość często zahacza o tematy religijne czy filozoficzne, ale przedstawia je w bardzo przyjemny w odbiorze sposób, bo jak sam twierdzi – „humor umożliwia powiedzenie prawdy”. Dlatego też jego książki cieszą się tak dużą popularnością na całym świecie. 

Bohaterem tej powieści jest młody mężczyzna – Augustin, który mimo młodego wieku ma za sobą wiele trudnych doświadczeń. Sierota, która po opuszczeniu sierocińca samotnie stawia czoła wielkiemu światu, w którym nie ma nikogo. Żyje w opuszczonych budynkach i żywi się jedzeniem ze śmietników. Nieustannie marzy o tym, żeby pewnego dnia zostać pisarzem. Dlatego też podejmuje staż w miejscowej gazecie, za który nawet nie otrzymuje wynagrodzenia. 

I właśnie ‘praca’ w gazecie diametralnie zmienia jego życie. Oddelegowany na ulicę, do rozmów z mieszkańcami, staje się świadkiem, ale też ofiarą zamachu, do którego dochodzi przy lokalnym kościele. Augustin widział sprawcę i tego, kto mu towarzyszył. Od tego momentu  jest osobą bardziej cenną i bardziej widoczną w oczach innych.

Problem w tym, że ten towarzysz był martwy i to od kilku lat.  Tak, Augustin ma dar. Ten niezwykły dar czyni go wyjątkowym. Widzi umarłych. Tych, którzy z jakichś powodów zdecydowali się zostać na ziemi. Bo jak możemy przeczytać „Niektórzy umarli są mniej umarli od innych. Zostają wśród żywych.”

Jednak to jeszcze nie wszystko. Augustin spotyka pisarza, otwiera się przed nim i wyjawia mu prawdę. Pisarz ten składa mu propozycję niemal nie do odrzucenia, zadanie, jakiego tak naprawdę może podjąć się tylko młody mężczyzna, możliwość, której nie dostał nikt inny – wywiad z samym Bogiem!

Dobro. Zło. Bóg. Religia. Wiara. Miłość. Te wszystkie słowa łatwo łączą się ze sobą. Jednak nie zawsze w taki sposób, jakiego byśmy oczekiwali.
Co kieruje człowiekiem, który popełnia zbrodnię? Co  kieruje człowiekiem, który popełnia zbrodnię w imię wiary, w imię Boga? Czy sam Bóg jest za to odpowiedzialny? Za dziejące się na świecie zło, za przemoc, której dopuszczają się ludzie? Czy to Bóg kieruje ludźmi nakłaniając ich lub nawet zmuszając do okropnych i strasznych działań?
A może to ludzie sami w sobie są źli, chcą czynić zło, pragną się mścić, zabijać, a w obronie swoich poczynań zasłaniają się Bogiem i religią? Realizują swoje mroczne pragnienia ‘w imię Boga’ przerzucając na niego winę i czyniąc go współodpowiedzialnym.  

A zatem przewodnim motywem książki są wiara i religia w korelacji z sensem życia, człowieczeństwem i miłością. Autor przedstawia obraz wiary z różnych perspektyw, poznajemy różne stanowiska co do obecności Boga w życiu człowieka. Dostajemy odpowiedzi na wiele postawionych pytań. Możemy stanąć po jednej ze stron, odnaleźć tam swoje przekonania, ale możemy też całkowicie nie zgodzić się z autorem w żadnej z kwestii. 

Książce tej można zdecydowanie przykleić etykietę „mądra, ambitna i  z przesłaniem” jednak całość jest podana czytelnikowi w dość przystępny sposób. Wszelkie rozmyślania filozoficzne, idee i przekonania są stosunkowo łatwe w odbiorze. Książka nie przytłacza nas swym ciężarem, nie jest na pewno przeznaczona wyłącznie dla wąskiego grona przeintelektualizowanych odbiorców.  Na pewno wpływ na to ma fakt, że wśród filozoficznych rozważań znajdujemy wiele zabawnych rozluźniających fragmentów. Nie brakuje też pewnych niespodzianek i zwrotów akcji, które budują napięcie i zaskakują czytelnika. Reasumując całość czyta się bardzo płynnie i przyjemnie. 

Książkę polecam nie tylko tym, którzy interesują się szerzej kwestiami wiary, ale w zasadzie każdemu. Nie jest to opowieść tylko i wyłącznie religijna. To historia o życiu, w której ciągle obecny jest motyw Boga. W historia Augustina, czasem zabawnej, a czasem wzruszającej, ale na każdej stronie ciekawej każdy z nas będzie mógł odnaleźć coś dla siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz