„Chodzi o to, sir, że nie można się poddać. Może się wydawać,
że wali pan głową w mur, ale niejednokrotnie część tego muru to tylko karton
pomalowany tak, by wyglądał jak prawdziwa cegła. Przełom w końcu przychodzi.”
Kryminały bądź thrillery często pokazują nam to,
co w człowieku najgorsze. Autorzy nie boją się mówić o ciemnej stronie ludzi, o
ich słabościach, żądzach i pragnieniach. Wstrząsające opowieści zapisują się w
naszej pamięci na długo i po cichu dziękujemy, ze to tylko fikcja. Ale czy na
pewno tak jest? Wielu autorów inspiruje się prawdziwymi wydarzeniami, a przez
to lektura jeszcze bardziej mrozi krew w żyłach. Nie inaczej było w przypadku
Val McDermid. Po niespełna dwóch dekadach od powstania na polskim rynku pojawia
się „Miejsce Egzekucji” i trafia na szczyty. Czy słusznie?