piątek, 8 lutego 2019

RECENZJA: Bernhard Schlink - Lektor




 „Nie mogłem od niej oderwać oczu. Od jej karku i jej ramion, jej piersi, które halka bardziej podkreślała, niż zakrywała, od pośladków opiętych halką kiedy opierała piętę o kolano i stawiała ją na krześle, od jej nogi nagiej i bladej, a potem obciągniętej jedwabną błyszczącą pończochą.”

Przypadkowe spotkanie potrafią zostawić trwały ślad w naszym życiu. Czasem coś, co wydaje się tylko niewinnym i przelotnym wydarzeniem w naszej historii zmienia całkowicie jej bieg.  Często słyszymy, że ‘co się stało, to się nie odstanie’, ale wagę tego stwierdzenia dostrzegamy dopiero wtedy, gdy nie jesteśmy już w stanie zapomnieć. Bo przed przeszłością się nie ucieknie, trzeba nauczyć się z nią żyć. To właśnie pokazuje nam Bernhard Schlink w powieści pt. „Lektor”.


Michael również przekonał się, jak istotną rolę w jego życiu może odegrać przypadek. W niezbyt szczęśliwych okolicznościach spotyka ponad dwa razy starszą od siebie kobietę imieniem Hanna. Z biegiem czasu rodzi się pomiędzy nimi uczucie, zakochują się w sobie bez pamięci i w tajemnicy spędzają razem coraz więcej czasu. A spotkaniom tym towarzyszy rytuał czytania książek. Michael czyta dla Hanny na głos wspaniałe powieści, stając się jej lektorem.

Niemalejące pożądanie i liczne akty miłosne zbliżają ich bardzo do siebie, ale nie chronią przed pojawieniem się problemów. Michael ma też inne życie, wśród swoich rówieśników, w którym nie ma miejsca dla Hanny. Zaniedbana kobieta wkrótce znika bez pożegnania, a chłopiec zostaje sam ze swoim cierpieniem. Co było powodem tak nagłego wyjazdu? Przeraziła ją perspektywa stracenia ukochanego, czy może kryło się za tym coś więcej?
Po latach dorosły już Michael niespodziewania spotyka Hannę na sali sądowej. Jego była ukochana wraz z innymi kobietami oskarżona jest o pracę w obozie koncentracyjnym. Chłopiec angażuje się w tę sprawę nie tylko zawodowo, ale również emocjonalnie. Odkrywa kolejne tajemnice Hanny, ale musi też spojrzeć w głąb siebie, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę czuje.

Miłość.
Kim mogą być dla siebie dwie, tak odmienne, osoby? Przypadkowe spotkanie niewątpliwie doprowadziło do powstania jakiegoś uczucia – wykształcili swoją własną formę miłości i chcieli trwać tak jak najdłużej. Jednak tak wielka różnica wieku nie mogła nie wpłynąć na ich relacje. Przez pewien czas żyli w specyficznym układzie, gdzie górę wzięła namiętność. Ale okazało się, że dla nich to za mało.  

Strata.
Gdy kogoś kochamy i jednocześnie przyzwyczajeni jesteśmy do jego obecności, nie potrafimy wyobrazić sobie życia w samotności. Michael po stracie Hanny czuł przede wszystkim pustkę. Życie się zmieniło i nic już nigdy nie będzie takie samo. Musiał cierpieć i zmagać się z dręczącymi go wyrzutami sumienia. To prawda, nauczył się żyć bez niej, ale nigdy nie potrafił zapomnieć.  

Przeszłość.
Ludzie podejmują decyzje – dobre i złe. Jednak nie zawsze potrafią ocenić, czy kiedyś będą ich żałować. Jak pisał Kundera „Człowiek nigdy nie może wiedzieć, czego ma chcieć, ponieważ dane mu jest tylko jedno życie i nie może go w żaden sposób porównać ze swymi poprzednimi życiami ani skorygować w następnych.”
Obozy koncentracyjne i wszechobecne tam zło pozostawiły trwały ślad na psychice Hanny, a potem wpędziły ją do więzienia. Michael, który kiedyś ją pokochał nie potrafił już wymazać jej z pamięci, a każda kolejna kobieta była porównywana do tej pierwszej, najważniejszej. Mimo, że obydwoje chcą się od tego uwolnić, żadne z nich nie potrafi.

Książka jest piękną i głęboką opowieścią o miłości, przeszłości i stracie. Zadaje czytelnikowi wiele pytań dotyczących moralności, wyborów życiowych i etyki. Nie raz sami musimy sobie na nie odpowiedzieć, gdyż autor pozostawia wiele kwestii otwartych. To my decydujemy, czy potępimy naszych bohaterów, czy udzielimy im rozgrzeszenia. Możemy być dla nich wybawicielem lub katem.

Książka składa się z kilkunastu krótkich rozdziałów, przez co nie przytłacza nas swoją objętością. Wydarzenia oraz wszystkie refleksje nie są nadmiernie rozbudowane. Autor napisał to, co chciał, to, co ma trafić do czytelnika i nic ponad. Jest dość zwięźle, ale przez cały czas z wielką klasą i pięknym językiem.

Historie trafiające prosto w serce zostają w pamięci na dłużej – niczym wydarzenia z przeszłości. Nie potrafimy się od nich uwolnić, ani zapomnieć. Opowieść o Hannie i Michaelu jest głównie smutna i gorzka, ale możemy w niej odnaleźć również trochę ciepła. Zwraca uwagę na to, co jest ważne w życiu i uczy funkcjonować w zgodzie z przeszłością. Szczególnie chciałabym polecić ją osobom gustującym w lekturach zmuszających do refleksji, które nie boją się wedrzeć w głąb skomplikowanej ludzkiej egzystencji.

1 komentarz:

  1. Czytałam, oglądałam film...interesująco i dobrze o książce napisałaś....

    OdpowiedzUsuń