„Przecież noc od dnia różni się jedynie
brakiem lub obecnością słońca – powiedziałem do siebie w myślach. – Wszystko
pozostałe niewiele się zmienia.”
Nasze życie nie
wygląda tak, jak je sobie wymarzymy. Jest to bardzo kręta ścieżka z licznymi
zakrętami i pułapkami, nie wiemy, czego możemy się spodziewać. Sztuką zatem
jest przejść przez nie zadowolonym, a
przyjemność ta dana jest jedynie nielicznym wybrańcom. Ludzie na wiele
sposobów szukają swojego szczęścia. Próbował je znaleźć również bohater
powieści Stefana Dardy – „Dom na Wyrębach”. Pytanie, czy mu się udało? Czy był
tą wyjątkową osobą?
Marek, wykładowca
prawa, po rozwodzie postanawia całkowicie zmienić swoje życie. Porzuca
dynamiczne miasto, na rzecz drewnianego domu na odludziu. Co więcej, miejsce
okryte jest bardzo złą sławą, a miejscowi boją się tu zaglądać. Skutecznie
odstrasza ich jedyny sąsiad Marka – Jaszczuk, który według plotek zamordował
swoją ukochaną.
Początek nowego życia
na Wyrębach jest dość trudny dla Marka, izolacja i brak akceptacji sąsiada
psują wyobrażenie idylli. Jednak czas mija i wszystko pozornie staje się
lepsze, Jaszczuk pokazuje ludzką twarz, a cisza i spokój są dla naszego
bohatera zbawienne. Sielankę psują jedynie dziwne i trudne do wyjaśnienia
wydarzenia dziejące się w Wyrębach…
W książce tak naprawdę
nie ma zbyt wiele akcji, a w zasadzie nie ma jej prawie wcale. Po prostu jest
to opowieść zmierzająca od początku, aż do zakończenia, nie śpiesząc się przy
tym i nie pędząc na złamanie karku. Obok rozgrywających się wydarzeń, które są
szkieletem całej opowieści mamy liczne opisy przyrody czy delikatne refleksje
życiowe. Jednak mimo to autor wzbudza w bardzo subtelny sposób ciekawość swoich
czytelników. Nie trzeba tu żadnych spektakularnych wydarzeń, aby było
interesująco, aby autentycznie się zaciekawić i chcieć odkryć prawdę.
W opowieści nie
pojawia się również zbyt wiele postaci. Generalnie ograniczamy się do naszego
głównego bohatera Marka, jego sąsiada, Jaszczuka i ewentualnie przyjaciela
Huberta. To oni są ważni i istotni w tej historii. Reszta jest dla nich tylko
tłem, dopełnieniem.
Warto tutaj
podkreślić, że ich kreacja jest zrobiona bardzo dobrze. Przede wszystkim
zaprzyjaźniamy się z Markiem, sympatycznym mężczyzną marzącym o nowym, lepszym
kawałku życia. Niewątpliwie ułatwia to nam pierwszoosobowa narracja.
Dalej mamy Jaszczuka,
mężczyznę który nie może uciec od swojej przeszłości. Ukrył się, odizolował od
ludzi bezpodstawnie go osądzających. Samotnie żyjąc na Wyrębach nie wierzy w
to, że cokolwiek dobrego go jeszcze spotka w życiu. Ale pojawienie się nowego
sąsiada zmienia również jego życie.
I chyba najlepsze na
koniec. Postać Huberta jest całkowitym mistrzostwem, faceta nie da się nie
lubić. Swoją autentycznością wzbudza sympatię czytelnika od samego początku. Jego
cechą rozpoznawczą jest bardzo barwne słownictwo, w wiadomym znaczeniu.
Jak wspomniałam wyżej
Darda nie biegnie od jednego wydarzenia, do drugiego. Często zatrzymuje się na
moment, aby poobserwować żurawie w ich godowym okresie, czy przechadzać się
leśnymi ścieżkami w poszukiwaniu grzybów. A co najlepsze, to żaden problem. Te
opisy wbrew pozorom nie nudzą i nie dłużą się, ale za to dodają powieści nowy
wymiar, tworząc jej specyficzną atmosferę. Przyroda została wykorzystana jako
pewien nośnik grozy, element niepewności. Kładąc obok tego trochę ludowych
wierzeń i niewyjaśnionych zjawisk tworzy się wyjątkowy klimat, który jest
największym atutem tej książki.
Zauważmy również, że
jest to literacki debiut Dardy i ja
uważam, że debiut udany. Co więcej, książka mogłaby się wydawać pojedynczą
historią, może nawet taki był zamysł, to jednak autor pokusił się o jej
kontynuację. Więc, gdyby ktoś się stęsknił za bohaterami, to zawsze może do
nich wrócić.
A propos wracania, dla
mnie było to już drugie spotkanie z tą powieścią i muszę przyznać, że nawet w
takim przypadku czułam się zaciekawiona i przeczytałam ją bardzo szybko. A zatem
bardzo dobrze to o niej świadczy.
Absolutnie nie mogę zdradzić zakończenia, więc aby dowiedzieć
się, czy jej bohaterowie są wybrańcami, którzy w odnaleźli swoje szczęście,
trzeba po nią sięgnąć. Mogę za to powiedzieć, że nie pożałujecie tej decyzji.
Oczywiście, nie należy szukać tutaj sensacji, bo ta książka charakteryzuje się
czymś innym – wyjątkowym klimatem z delikatną nutką grozy. Przekonajcie się
sami, co tak naprawdę wydarzyło się na Wyrębach, poczujcie to na własnej
skórze.
Zdjęcie - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/29132/dom-na-wyrebach
Nie czytałam, lecz słuchałam i muszę przyznać, że to udany debiut. Nie czytam takich powieści, bardziej z braku czasu niż z niechęci do nich. Ale ta mi się podobała....i muszę sobie przeczytać drugą część...
OdpowiedzUsuńTak, książka jest przyjemna i ja na pewno też sięgnę po kolejne części, jeśli tylko będę miała taką okazję :D Chociaż to też nie do końca mój obszar zainteresowań :)
Usuń