poniedziałek, 11 marca 2019

RECENZJA: Stefan Darda - Dom na Wyrębach





 „Przecież noc od dnia różni się jedynie brakiem lub obecnością słońca – powiedziałem do siebie w myślach. – Wszystko pozostałe niewiele się zmienia.”

Nasze życie nie wygląda tak, jak je sobie wymarzymy. Jest to bardzo kręta ścieżka z licznymi zakrętami i pułapkami, nie wiemy, czego możemy się spodziewać. Sztuką zatem jest przejść przez nie zadowolonym, a  przyjemność ta dana jest jedynie nielicznym wybrańcom. Ludzie na wiele sposobów szukają swojego szczęścia. Próbował je znaleźć również bohater powieści Stefana Dardy – „Dom na Wyrębach”. Pytanie, czy mu się udało? Czy był tą wyjątkową osobą?

Marek, wykładowca prawa, po rozwodzie postanawia całkowicie zmienić swoje życie. Porzuca dynamiczne miasto, na rzecz drewnianego domu na odludziu. Co więcej, miejsce okryte jest bardzo złą sławą, a miejscowi boją się tu zaglądać. Skutecznie odstrasza ich jedyny sąsiad Marka – Jaszczuk, który według plotek zamordował swoją ukochaną.
Początek nowego życia na Wyrębach jest dość trudny dla Marka, izolacja i brak akceptacji sąsiada psują wyobrażenie idylli. Jednak czas mija i wszystko pozornie staje się lepsze, Jaszczuk pokazuje ludzką twarz, a cisza i spokój są dla naszego bohatera zbawienne. Sielankę psują jedynie dziwne i trudne do wyjaśnienia wydarzenia dziejące się w Wyrębach…

W książce tak naprawdę nie ma zbyt wiele akcji, a w zasadzie nie ma jej prawie wcale. Po prostu jest to opowieść zmierzająca od początku, aż do zakończenia, nie śpiesząc się przy tym i nie pędząc na złamanie karku. Obok rozgrywających się wydarzeń, które są szkieletem całej opowieści mamy liczne opisy przyrody czy delikatne refleksje życiowe. Jednak mimo to autor wzbudza w bardzo subtelny sposób ciekawość swoich czytelników. Nie trzeba tu żadnych spektakularnych wydarzeń, aby było interesująco, aby autentycznie się zaciekawić i chcieć odkryć prawdę.

W opowieści nie pojawia się również zbyt wiele postaci. Generalnie ograniczamy się do naszego głównego bohatera Marka, jego sąsiada, Jaszczuka i ewentualnie przyjaciela Huberta. To oni są ważni i istotni w tej historii. Reszta jest dla nich tylko tłem, dopełnieniem.
Warto tutaj podkreślić, że ich kreacja jest zrobiona bardzo dobrze. Przede wszystkim zaprzyjaźniamy się z Markiem, sympatycznym mężczyzną marzącym o nowym, lepszym kawałku życia. Niewątpliwie ułatwia to nam pierwszoosobowa narracja.  
Dalej mamy Jaszczuka, mężczyznę który nie może uciec od swojej przeszłości. Ukrył się, odizolował od ludzi bezpodstawnie go osądzających. Samotnie żyjąc na Wyrębach nie wierzy w to, że cokolwiek dobrego go jeszcze spotka w życiu. Ale pojawienie się nowego sąsiada zmienia również jego życie.  
I chyba najlepsze na koniec. Postać Huberta jest całkowitym mistrzostwem, faceta nie da się nie lubić. Swoją autentycznością wzbudza sympatię czytelnika od samego początku. Jego cechą rozpoznawczą jest bardzo barwne słownictwo, w wiadomym znaczeniu.

Jak wspomniałam wyżej Darda nie biegnie od jednego wydarzenia, do drugiego. Często zatrzymuje się na moment, aby poobserwować żurawie w ich godowym okresie, czy przechadzać się leśnymi ścieżkami w poszukiwaniu grzybów. A co najlepsze, to żaden problem. Te opisy wbrew pozorom nie nudzą i nie dłużą się, ale za to dodają powieści nowy wymiar, tworząc jej specyficzną atmosferę. Przyroda została wykorzystana jako pewien nośnik grozy, element niepewności. Kładąc obok tego trochę ludowych wierzeń i niewyjaśnionych zjawisk tworzy się wyjątkowy klimat, który jest największym atutem tej książki.

Zauważmy również, że jest to literacki debiut  Dardy i ja uważam, że debiut udany. Co więcej, książka mogłaby się wydawać pojedynczą historią, może nawet taki był zamysł, to jednak autor pokusił się o jej kontynuację. Więc, gdyby ktoś się stęsknił za bohaterami, to zawsze może do nich wrócić.
A propos wracania, dla mnie było to już drugie spotkanie z tą powieścią i muszę przyznać, że nawet w takim przypadku czułam się zaciekawiona i przeczytałam ją bardzo szybko. A zatem bardzo dobrze to o niej świadczy.

Absolutnie nie mogę zdradzić zakończenia, więc aby dowiedzieć się, czy jej bohaterowie są wybrańcami, którzy w odnaleźli swoje szczęście, trzeba po nią sięgnąć. Mogę za to powiedzieć, że nie pożałujecie tej decyzji. Oczywiście, nie należy szukać tutaj sensacji, bo ta książka charakteryzuje się czymś innym – wyjątkowym klimatem z delikatną nutką grozy. Przekonajcie się sami, co tak naprawdę wydarzyło się na Wyrębach, poczujcie to na własnej skórze.  


Zdjęcie - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/29132/dom-na-wyrebach

2 komentarze:

  1. Nie czytałam, lecz słuchałam i muszę przyznać, że to udany debiut. Nie czytam takich powieści, bardziej z braku czasu niż z niechęci do nich. Ale ta mi się podobała....i muszę sobie przeczytać drugą część...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, książka jest przyjemna i ja na pewno też sięgnę po kolejne części, jeśli tylko będę miała taką okazję :D Chociaż to też nie do końca mój obszar zainteresowań :)

      Usuń