piątek, 5 października 2018

RECENZJA: Adam Kay - Będzie bolało

Dobry lekarz musi mieć ogromne serce i szeroką aortę, którą płynie cała rzeka współczucia i ludzkiej dobroci.”

Lekarze w białych fartuchach i sterylne szpitale nie wywołują u ludzi przyjemnych skojarzeń. Za to jak najbardziej kojarzą się ze złymi wiadomościami, bólem czy chorobą, a to nic miłego. Jednak większość z nas ma możliwość spojrzenia na te sytuacje tylko od jednej strony – z perspektywy pacjenta. Książka ta pozwala nam poszerzyć horyzonty i granice naszej wiedzy, odkrywa to, co do tej pory było ukryte. Dzięki niej możemy spojrzeć na szpitalną rzeczywistość inaczej, z nieznanego do tej pory punktu widzenia – możemy wejść w rolę prawdziwego lekarza. Bo lekarz to też człowiek i człowiekowi pragnie opowiedzieć swoją historię, w roli głównej Adam Kay i jego „Będzie bolało”.


W książce poznajemy byłego już lekarza o specjalizacji ginekolog-położnik. Opowiada wszystko, co spotkało go na dość krętej medycznej drodze. Ale nie jest to opowieść płytka i banalna, bowiem jestem przekonana, że cokolwiek sobie wyobrażacie o tej książce – nie macie racji. Jest to szczera spowiedź, wypowiedziana głośno, ale nie po to, aby uzyskać rozgrzeszenie. Kay pokazuje wszystko czarno na białym, otwarcie mówi o tym, co dobre i złe, nie bojąc się ani jednego słowa.

Jak wiadomo skończone studia medyczne to nie koniec, a dopiero początek drogi do wymarzonego wykształcenia. Drogi biegnącej przez wiele szpitali i posad – stażysta, rezydent, aż do… (specjalisty?). W tym przypadku jednak nie do końca.
Wrzuceni na głęboką wodę od samego początku młodzi lekarze muszą radzić sobie z trudnymi przypadkami i nie ma tu taryfy ulgowej. Ogrom pracy, gdzie nadgodziny uderzają z każdej strony, za marne pieniądze skutkuje brakiem życia osobistego. Tak, praca lekarza wymaga wielkiego poświęcenia. Jeden powie, że warto, bo robi coś wielkiego dla innych, drugi z kolei znajdzie więcej wad niż zalet. Po której stronie stoi autor? Jaki pogląd bliższy jest nam – czytelnikom? Przeczytajcie, a się dowiecie.

Lekarz też człowiek, a ludzie popełniają błędy. On jednak nie może, zbyt wielka odpowiedzialność spoczywa na jego barkach, aby mógł sobie pozwolić chociażby na małą niedyspozycję. Nie ważne czy dopiero zaczyna pracę, czy ma już za sobą dwa dyżury pod rząd.
Kay wybrał specjalizację ginekolog-położnik i jak na geja dość często spotykał się z kobiecymi narządami, co sam niejednokrotnie podkreśla z uśmiechem. Jak sam twierdzi jest to profesja najlepsza ze wszystkich, bo w bilansie śmierci i życia wypada dość dobrze, czego nie mogą powiedzieć o swoim zawodzie chociażby onkolodzy. A skoro ktoś marzy o zabawie w różnego rodzaju płynach ustrojowych, to dlaczego nie?

W książce oczywiście występuje wiele, mniej lub bardziej, skomplikowanych terminów medycznych. Wszystkie z nich są w sposób bardzo przejrzysty tłumaczone przez autora. W końcu nikt normalny nie wymagałby od przeciętnego zjadacza chleba, aby wiedział  jak wygląda poród przy użyciu próżnociągu i co to laparoskopia czy endometrium.

Oprócz szpitalnej historii jest to też opowieść o przegranej, niestety, walce z systemem, który chce, aby lekarz pracował jak robot. Poświęca się, aby czynić dobro, ale system go przeżuwa, wyciska to, co istotne, a potem wypluwa. Kay nie wytrzymał, ale to nie dotyczy tylko jego, jest bardzo wiele podobnych przypadków, tylko nie wszyscy mają odwagę mówić o tym głośno.

Będzie bolało. To na pewno, pytanie tylko – kogo tak naprawdę zaboli?
Słowa te mogą dotyczyć lekarzy, ich drogi do upragnionego i bardzo odległego celu, czyli specjalizacji, można by rzec, drogi przez mękę wypełnioną po brzegi trudem, poświęceniami i wyrzeczeniami. Nie musi to dotyczyć tylko pacjenta, chociaż jego również boli i to nie raz. Zaboleć może też czytelnika w trakcie lektury, chyba że przypadkiem lubi opowieści o pękniętym kroczu czy rozcinaniu macicy.  

Opowieść napisana jest w świetnym stylu, tam gdzie trzeba zabawna, a miejscami poważna. E. E. Schmitt napisał, że humor umożliwia powiedzenie prawdy i to bardzo dobrze obrazuje tę książkę. Pod warstwą uśmiechu skrywana jest to, co gorzkie. Znajdziemy tu wiele zabawnych opisów, dialogów i anegdot z życia wziętych. Czasem aż trudno jest uwierzyć, że coś takiego mogło wydarzyć się naprawdę. Jednak nie ma tu silenia na humor, to, co zabawne wypada bardzo naturalnie i z lekkością, co jest wielką zaletą. Kay ma duży dystans do siebie i swojego dawnego życia i dlatego nie boi się przestawić nam książki, w zasadzie autobiografii, pisanej w formie kartek z dziennika. A jest to świetna forma, więc należy przyklasnąć. 

Książka ta została napisana w słusznym celu, aby zwrócić uwagę świata na to, co przeżywają lekarze nieraz pracując ponad ludzkie siły. Dodatkowo bawi i trafia do czytelników na całym świecie. Jest to naprawdę bardzo dobra i oryginalna opowieść i mogę ją Wam polecić z czystym sumieniem. Na pewno wiele razy wywoła wielki uśmiech na Waszej twarzy i nie raz rozbawi do łez. Chcecie zobaczyć jak to jest być lekarzem? Teraz jest to na wyciagnięcie ręki. Więc śmiało, nie będzie bolało!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz